Forum My lwy Strona Główna My lwy
Forum istaniało do roku 2008. Zostało zniszczone przez spamerów i próbowało powstać,lecz nie udało sie.Dziekuje wszystkim, ktorzy tu pisali...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Śmieszne texty (czytajcie)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum My lwy Strona Główna -> Dowcipy i humor
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kavar
Przywódca stada
Przywódca stada



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lwia Ziemia/Cieszyn

PostWysłany: Nie 21:13, 04 Cze 2006    Temat postu:

Nasza ekipa w Warhammera: Lucas (ja), Szary, Słońce, Mamut, młody Szary (brat Szarego), Melon i okazyjnie Caridwen, Andromeda, Aniakonda

MG- mistrz gry. jego zadaniem jest opowiadać co widzą bohaterowie i wcielać się w napotkane postacie
G1- gracz pierwszy (zazwyczaj ja)
G2- gracz drugi
G3- gracz trzeci

MG: Dobra, kto z was ma większą inicjatywę?
G1, G2: Ja

MG: Macie przed sobą nieprzytomnego latarnika, który umrze, jeśli nie otrzyma pomocy medycznej. Co z nim robicie?
G1:Hmm… raczej nam się już nie przyda.
G2: To co? Dobijamy go?
G1: Nie wiem…
MG: Dobijacie, czy nie?
G1: Dobra, dobijamy.
G2: To go dobij.
G1: Ty go dobij.
G2: Czemu ja?
G1:A dlaczego nie ty?

MG: Przed wami leżą… hmm… nieprzytomne zwłoki…

MG: Wyszliście na świeże powietrze i znajdujecie się na jakiejś plaży. To, co wam się rzuca w oczy jako pierwsze to szkielet…
G1: Eee… a ten szkielet stoi, czy leży?
MG: No leży! A co by innego miał robić? Widziałeś stojącego szkieleta?
G1: A czemu nie? Nie pamiętasz ostatniej sesji?

G1: Co to ma być? Gdzie ty masz taką mutację opisaną w podręczniku?
MG: No co byś chciał? Uczciwie to wylosowałem i teoretycznie jest takie coś możliwe według książki, a zresztą chaos jest wielki…
G2: Ale papież też jest cool.

MG: […] Wśród tej całej dzieciarni jeden synek wyraźnie zwrócił waszą uwagę, można powiedzieć, że odstaje od grupy…
G1(po namyśle): No to dobra. Poczekamy, aż wszyscy zasną, potem go spróbujemy porwać.

MG: Widzicie, jak z tawerny wśród okrzyków bitewnych wydostaje się na dziedziniec cały oddział Khorne’a, ruszając przeciwko sporej gromadzie zwierzoludzi Tzeentcha.
G1: Idziemy razem z nimi, trzymając się tyłów… tak dla bezpieczeństwa.
MG: Wariaci.

G1: No jej. Minotaur stanął zwycięsko na ciałach poległych, a ja wypuściłem strzałę prosto w jego łeb.
MG: No jej i zaraz możesz zginąć.

G1: Jeśli drzwi są zaryglowane, to w takim razie wchodzę przez okno.
MG: A kto Ci powiedział, że ten magazyn ma okna?

G1: Jak to ma tylko jedną nogę? Przecież to musi być cholernie wywrotne!
MG: No rety! Będę Ci teraz tłumaczył zasady biomechaniki!

MG: Wysokość beczek wynosi około półtora metra, więc możecie się w nich spokojnie schować.
G1: Moment, a ile ja mam wzrostu? Metr dwadzieścia! To ja mogę nawet w niej stać wyprostowany!

MG: Ty debilu! Do wielkiego demona się chciałeś przyssać…

G1: No to moment… Na kłach zostało mi trochę jego krwi, w takim razie rzucam na niego klątwę, żeby go sparaliżowało.
MG: No to wiesz, że musi wypaść powyżej 89, żeby się powiodło.
G1: Dobra, nie gadaj, rzucaj… O widzisz? Wyszło!
MG: No k***a, ja nie mogę! Co za debile! Fuksem wam wyszło! Nie no tak to załatwić…

MG: Spoglądasz w dół szybu i stwierdzasz, że dno może być co najmniej 500 metrów poniżej.
G1: Skaczę w dół.
MG: Co?

MG: Dobra, zobrazujmy sytuację: ciężko ranny Mamut leży w wodzie napastowany przez skavena, a Słońce siedzi w łajbie obok i zbija bąki… Słońce, czemu od trzech rund nie wpadniesz na pomysł, żeby pomóc Mamutowi i rąbnąć skavena?!

MG(po kolejnym przejęzyczeniu): No dobra… w ostatniej chwili z trudem wydostajecie się z placu i kierujecie się dalej…
G1: Kurde, ale ty już masz przekrwione oczy.

MG: Po tym, jak rycerz na chimerze w pełnym pędzie omal nie rąbnął Cię swym osobliwym korbaczem, natychmiast pogalopował na swoim monstrum dalej.
G1: Pieprzony pirat drogowy.

MG: Rety! Wyrwali z postumentu kawał żelaza i brylują, że znaleźli artefakt. Nawet nie wiecie, do czego służy.

MG: Przed ołtarzem widzicie nagą, onanizującą się kobietę…
G1: Ha! Ogórek!
MG: Zamknij się.

G1(Przy próbie przemycenia po cichu skażonej broni): No to mówię mu, pokazując na miecz: „To-Nurgle-Niebezpieczne”.
MG: Aha, jesteś kultystą Nurgla?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kavar
Przywódca stada
Przywódca stada



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lwia Ziemia/Cieszyn

PostWysłany: Pon 19:54, 05 Cze 2006    Temat postu:

G1(przy wyjaśnieniu reakcji chimer na swędzenie): No ale przypuśćmy, że chimera to taki kot…
MG: Kot?
G1:Przecież nie może się drapać!
MG: A widziałeś drapiącego się kota?
G1: No, co ty?
G2: No jasne, że tak.
MG(do G1): Co za jełop.
G1: Ale zaraz! Czy ja powiedziałem, że chimera jest kotem?
MG: No właśnie przed chwilą.
G1: Nie… przecież chimera jest taką bardziej jakby… kozą! Widziałeś kiedyś drapiącą się kozę?
MG: Eee… poczekaj… Grzechu, ty masz kozę, prawda?
G3: No… w sumie to moja matka ma…
MG: W każdym razie… Czy koza się drapie?
G3: Tak.
G1:Co?!
MG: No to w takim razie chimera też się drapie i mamy spokój!
G1: Ale przecież musi się kaleczyć, jak ma takie wielkie szpony!
MG: Do cholery, a czy ty kiedykolwiek widziałeś zwierzę, które się kaleczy przy drapaniu?!

G1: Eee tam… No bo ty nie pozwalasz się wykazać drużynie.
MG: A co? Mam przypomnieć Twoje sesje?

G1: Tak w ogóle to się może najpierw przedstawimy, bo jakby na to nie patrzeć znamy się ledwie 5 minut, tyle, co zabiliśmy chimerę, nawet się nie znamy, a ty mi tu proponujesz przystąpienie do sekcji zwłok.

MG: W sumie mogliście jeszcze się natknąć na sługusów Slaanesh’a, ale może nawet dobrze, że nie, bo jestem teraz zbyt zmęczony żeby opisywać schizy, które by się przy tym działy.
G1: Co, pewnie jakieś dziwki w skórzanych „ubraniach” by nas przywiązały łańcuchem do drzewa i wykorzystały?
MG: To znaczy… w przypadku Slaanesh’a to się spodziewajcie braku podziału na płeć, zresztą to by i tak nie miało specjalnego znaczenia.

MG: Zauważyłeś jakieś dziwne kształty przemykające między drzewami.
G1: Kurde, jeżeli to zaś będą raelinty, to ja tu chyba zrobię jesień średniowiecza.

MG: Ej, ja nie wiem, czy się za bardzo rozwodzę, czy wy jesteście tacy niezorganizowani, że jeden scenariusz rozwlekam na drugą już sesję i ledwo doszliście do połowy.

MG: Gdy poruszałeś tym sztyletem w uchu tego gościa, to ciałem wstrząsnęły jeszcze konwulsje i zauważyłeś, że kiedy przekręcasz ostrze w jedną stronę, to zaczyna mu się jedna ręka tak jakby bardziej ruszać.
G1: Ej, całkiem ciekawe! To w takim razie sprawdzam sztyletem w drugą stronę.

G1: Tamten już się nie rusza? Szkoda… Ale zaraz! Zostali jeszcze trzej!

G1: No to… Jak koleś siedzi cicho, to mu powyrywamy paznokcie. Chwytam za pierwszy palec i pytam się: Kto Cię nasłał?
MG(kula): Hmm… No cóż, nic nie odpowiada.
G1: No to wyrywam paznokieć.

MG(kwestia torturowanego): Aaa! Gildia! Gildia! Ale nie powiem, jaka. Ała! Gildia!

MG: Dostrzegacie również topór zabitego giganta, którego całe ostrze wbite jest w rozłożysty dąb.
G1: O, spox. Ile czasu zajmie nam ścięcie tego drzewa? Przydałoby się zabrać ze sobą ten topór.
MG: No… co najmniej pół godziny.
G1: Dobra. Kto z was ma jakieś siekierki?
G3(Po ścięciu drzewa): Ej, a właściwie to czemu nie wycięliśmy tylko tego kawałka drzewa, gdzie był wbity topór?

G1(Gdy omal nie zabił przyszłego członka drużyny): Sorry. Myślałem, że jesteś jakimś złodziejem, czy czymś w tym stylu…
G2: Co za zniewaga! Jam szlachcic!

G1: Rozwiążmy to demokratycznie: kto jest za tym, żeby zdobyć tę ich kryjówkę siłą?
G2: Takim debilom to nie powinno się nawet dawać prawa głosu.

MG: Okazuje się, że przyczyną tego wielkiego smrodu jest pobojowisko, gdzie znajdujecie poważnie poszarpane ciało giganta wśród kilkudziesięciu ciał martwych goblinów. Wygląda na to, że walka odbyła się jeszcze tego rana, a ów smród jest spowodowany tym, że gigantowi wypruto flaki razem z zawartością.
G1: Ej, a wy wiecie, że w ciągu paru godzin na pobojowisko mogą przyjść trolle w celu pożywienia się?

MG: … Następnie kapłan rzuca w ognisko specjalnie poświęcone kawałki kolorowego szkła, wykonuje kilka gestów nad ogniskiem buchającym różnokolorowymi płomieniami i przemawia: Oto wróżba na noc dzisiejszą:…
G1:No?
MG:…
G1, G2: ?
MG: Eeem…
G1,G2,G3:?
MG: Eee… cholera, straciłem wątek.

G1: Dalej gonię tego wampira.
MG: No to dobra. Biegniesz sobie dalej przez tunele, podążając za wampirem, mijasz kolejne skrzyżowania, wciąż nie tracąc z oczu swojego celu. Nagle rozpędzony wilk dociera do ostrego zakrętu, który pokonuje paroma susami dosłownie po ścianie. Ty, jak podejrzewam, dalej za nim biegniesz…
G1: No…
MG: To w takim razie rzucisz sobie test na inicjatywę – 20.
G1: Co? Chyba nie powiesz, że nie wyrobię i zostanę na ścianie?
MG: Nie. Właśnie wp***eś się w pułapkę.

MG: Ale jaja! Zlinczowałem Ci postać…

MG: To może zrobicie tak: z lewej strony przebierzecie się za gobliny, a z prawej za skaveny. Może być?

G1: A gdzie trzymacie relikwie?
MG: W katakumbach. A co Ci do tego?
G1: Emm… szukam pamiątek.

G1:Prochy wziął, a herbaty nie posłodził…

G1: To wy się pojedynkujcie, a ja Ci pokażę, jak się składa ofiarę Slaaneshowi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maroko
Lew
Lew



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 1010
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: lol

PostWysłany: Wto 14:05, 06 Cze 2006    Temat postu:

te teksty są z jakiegos rpg czy jak?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kavar
Przywódca stada
Przywódca stada



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lwia Ziemia/Cieszyn

PostWysłany: Wto 14:29, 06 Cze 2006    Temat postu:

Z tzw. "papierowego RPG" jakimi są np. Warhammer, Dungeons & Dragons, Vampir, Earthdawn. To wszelkie śmieszne sytuacje, jakie wydarzyły się na sesjach

G1(wyznawca Slaanesha): I niech Cię Sss… Sigmar pobłogosławi.

MG: … Dowiadujecie się również, że ostatnio widziano tego mędrca w południowo﷓wschodniej części Kithaju.
G1: Na zasadzie, że wyszedł wieczorem z lepianki i do tej pory nie wrócił?

MG: Do każdego regału zamontowane są specjalne drabiny na kółkach, żeby móc się dostać do najwyżej położonych ksiąg… No! Tylko mi się tym nie bawić!

G1: To w takim razie proponuję udać się do Kislevu w celu poszukania jakichś szemranych pustelników.

MG(przy opisywaniu inwazji chaosu gdzieś na północy): Dostrzegacie na horyzoncie tak… około 20 milionów szkieletów…
G1: Ty. A ty wiesz, ile zwierzoludzi liczyła poprzednia inwazja?
MG: Ile?
G1: 200 tysięcy. A największa inwazja liczyła tylko 16 milionów szkieletów, a to i tak było dawno temu i nieprawda. Radziłbym Ci tę liczbę zmniejszyć. Tak dla rozsądku.

G1(po kłótni G2 z MG o zasady): Lucas, masz u mnie bana na 2 miesiące!

MG: …Nagle jeden z myśliwych porywa Ci woreczek, wyciąga jedną kostkę grzybów i powiedziawszy „Coś te grzybki masz słabe”, władował sobie całą kostkę do gęby.
G1: Fajnie. Czyli w tym momencie wykitował.

G1(przy ustalaniu, u kogo następna sesja, do G2): To jak będziesz szedł, to skocz po mnie po drodze. I pójdź jeszcze też po Mamuta.
G2: Po Mamuta? A po co?
G1: No przecież ktoś musi dead’a zaliczyć.

G1: To w takim razie lecę do karczmy po Sztajnera…
MG: OK. Znajdujesz go przy kuflu piwa…
G2: Idę z Mamutem.
G1: Dobra, to zabieram go ze sobą…
G2: No…
G1: Idę do kowala…
G2: No…
G1: I dzielę go toporem po mordzie.
G2: Wracam do karczmy.

G1: Kot. Krasnoludzki, bo z brodą.

G1: … Zamierzałem też spytać się leśniczego o te ruiny, które w nocy mijaliśmy.
G2: My też, ale o nich nie wiemy.

MG: W tym momencie pijany pirat podchodzi do wojownika chaosu, lecz natychmiast zostaje ścięty wpół przez wyjęty zza pasa topór. Wszyscy pozostali piraci wybuchają śmiechem, lecz nagle jeden z nich zorientował się, co się dzieje i krzyknął: „Hej! To nie jest śmieszne!”
G1,G2:HAHAHAHAHA!!!

MG: Kulniemy teraz K2, kogo trafi.
G1: Dobra.
MG(do G1): Które bierzesz? Parzyste, czy nieparzyste?
G1: Parzyste.
MG(do G2): A ty?

G1(do G2 i G3): To jakim tempem się poruszamy?
MG: Co najwyżej ostrożnym.

MG: Proszę bardzo, jaka zgodność w drużynie. 3 podrasowane szkielety i nikt nie chce atakować.

G1: Masz B. S. Korbacz?
G2: Mam.
G1: Co? A skąd?
G2: Za 100 Exp.

MG: Zdołałeś się uwolnić z uścisku, lecz reszta drużyny dalej patrzy na Ciebie z przerażeniem.
G1: No… Grunt to zdrowie.

G1:Spoglądam w górę.
MG: Spoglądasz i dostrzegasz przeraża…
G2: Co, Smoka z głową Kwaśniewskiego?

G1(przed przejściem przez chwiejny mostek): Ja jestem ciotka Anoreksja. Ważę 40 kg. Pode mną się nie załamie.

G1: Ej, to idźmy już do tego mauzoleum…
G1(na następnej sesji): Ej, to idźmy już do tego mauzoleum…

G1: A czy macie tutaj jakiegoś arcymaga?
MG: Co takiego? A co to jest?
G1: Taki człowiek, który robi… Eee… Dobre rzeczy.
MG: No… mamy tu chyba takiego. Pracuje u kowala, ale on lubi tylko chłopców…
G1: Nie o to mi chodziło.

G1: Chciałbym porozmawiać z Tobą w cztery oczy. Pójdźmy do jakiegoś pokoju…
MG: Niestety, ściany mają uszy…
G1: To w takim razie pójdźmy do pokoju bez ścian.

MG: Wpisz tu swój inicjał na mapce…
G1: Nie sięgnę.
MG: Dobra, to ja Cię wpiszę. Może być tutaj?
G1: No…
MG: Dobra… Eee… Jak się nazywa Twoja postać?
G1: Khariot.
MG: Czyli inicjał… Zaraz, nie dosłyszałem. V?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maroko
Lew
Lew



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 1010
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: lol

PostWysłany: Wto 14:58, 06 Cze 2006    Temat postu:

fajne Smile chodzi ci o taki e forumowe RPG?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kavar
Przywódca stada
Przywódca stada



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lwia Ziemia/Cieszyn

PostWysłany: Śro 21:55, 07 Cze 2006    Temat postu:

Tutaj zamieszczam intelektualne popisy graczy i MG, od których odechciewa się prowadzenia sesji nawet najwytrwalszym maniakom WFRP. I jeszcze jedno: TO NIE JEST ŚMIESZNE!

Gracze przez pół sesji usiłują wyjść z miasta w środku nocy, mimo iż oczywistym jest, że brama miejska o tej porze jest zamknięta.

Gracze mieli zdobyć i przekazać ważny list, tymczasem otwierają kopertę, a stwierdziwszy, że wiadomość jest zaszyfrowana, wynajmują pierwszego lepszego uczonego, aby im tę wiadomość rozszyfrował.

MG zsyła na graczy stado chorych na wściekliznę wilków, które bynajmniej nie boją się ognia.

Gracz szcza na kraty w więzieniu , licząc, że następnego ranka zardzewieją.

Gracze napotykają na zwłoki giganta oraz jego olbrzymi topór wbity w stuletni dąb. W celu wydobycia broni ścinają drzewo. Po tej skomplikowanej operacji pada sakramentalne pytanie: „a co my z tym toporem zrobimy?”

Gracz w sposób maniakalny ograbia swe ofiary ze wszystkiego i nie zwracając uwagi czy ofiara to goblin, wieśniak, reptilion, czy zwierzoczłek, wypytuje się o pełne złotych koron sakiewki u pasów poległych wrogów.

Gracz w czasie dynamicznej akcji, zamiast pomóc drużynie, deklaruje poszukiwania alchemika, żeby zakupić siarkę.

Gracze „stają na głowie”, żeby goniony przez nich rycerz chaosu nie dotarł do jakiegokolwiek konia, usiłują spłoszyć całą stajnię (co mimo wszystko im się udaje) i dopaść zbiega. Rycerz zmuszony jest do walki, unika pierwszego wycelowanego weń ciosu. Wtedy jeden z graczy „budzi się” i pyta MG: „Jak on może unikać? Przecież jest na koniu!”. MG odpowiada: „Aaa! To on jest koniu? To w takim razie dawno go tu nie ma”.

Gracze przez 2 sesje dochodzą do mauzoleum oddalonego od nich o nie więcej niż pół kilometra (w czasie gry: 2 i pół dnia).

Początkujący (!) gracze (sztuk 5) rozważają próbę ataku na 8 wyszkolonych i uzbrojonych po zęby najemników.

MG od razu na początku sesji zleca graczom misję, gdyż obawia się, że zanim samodzielnie dostaną zlecenie, zdążą zdemolować 3 karczmy, spalić wioskę, zgwałcić, zrabować i pobić się z bandą pijanych najemników, że o zarżnięciu zleceniodawcy nie wspomnę.

Gracz po zdeklarowaniu wypicia 5 kufli piwa zaczyna pyskować do dwóch rosłych barbarzyńców siedzących naprzeciwko.

Gracz atakuje burmistrza w czasie przemówienia.

Gracz przyjmuje zlecenie pogoni za pewnym zamachowcem pod warunkiem, że otrzyma wsparcie w postaci 20 uzbrojonych najemników. Nie byłoby to nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zażądał tego od starszego wioski liczącej 15 osób.

MG zrobił jednemu graczowi 3 niezależne kampanie, w których gracz ZAWSZE trafiał do bastionu orków, ZAWSZE lądował u nich w lochach, ZAWSZE wydostawał się stamtąd w ten sam sposób i ZAWSZE wybijał ich do nogi tylko dzięki znalezionemu po drodze sprzętowi.

Gracz bez przeszkód przebywa pół Starego Świata w płytowej zbroi orków i przypomina sobie o tym fakcie dopiero, gdy zdobywa magiczny pancerz.

Gracze kompletują sobie zbroję płytową, zdobywając kolejne jej części na zabitych przez nich rycerzach chaosu.

Gracz ujrzawszy pobojowisko, zaczyna przeszukiwać zwłoki i zbierać z nich zbroje.

Graczom ubzdurało się, że napotykane co pewien czas na trakcie szczątki zwierzoludzi są elementami jakiejś układanki, dzięki której przejdą jakąś misję. W efekcie wyszła im trójręczna hybryda z kręgosłupami zamiast nóg.

Gracz dowiaduje się, że jego kompan nieświadomie sprzedał runiczny pancerz. Postanawia go odzyskać, lecz gdy dowiaduje się, ile za zbroję chce płatnerz, postanawia zdobyć zbroję siłą. Po wyrżnięciu całego personelu i dorwaniu się do upatrzonej zbroi gracz dowiaduje się, że jego kompan kłamał.

MG przez ponad godzinę tłumaczy graczom, w jaki sposób widzą wielkie demony.

Podczas, gdy gracze uzbrojeni w magiczne bronie muszą uporać się z wielkim demonem, reszta drużyny bez magicznego oręża deklaruje pójście do pobliskiego lasu w celu zebrania grzybów.

Gracz, zwiedzając pewne podziemia, napotyka na hydrę. Oto schematyczny przebieg spotkania:
1 runda:
G1 atakuje dwukrotnie: pierwszy atak nie trafia, drugi zadaje hydrze 4 punkty obrażeń.
Hydra postanawia pochwycić gracza. Pierwsze 3 ugryzienia nie powodzą się, 4 następnymi hydra pochwyca kończyny G1, jednym ugryzieniem próbuje bezskutecznie unieruchomić głowę G1, jednak następna próba pochwycenia wychodzi. Ostatnim ugryzieniem hydra próbuje zadać G1 obrażenia, lecz dzięki magicznemu pancerzowi G1 akcja ta nie przynosi skutku. Bądź, co bądź, G1 jest pochwycony.
2 runda:
G1 deklaruje wyzwolenie prawej ręki z uchwytu, nie udaje mu się.
3 runda:
G1 ponownie deklaruje wyzwolenie prawej ręki z uchwytu. Tym razem mu się udaje, jednak hydra natychmiast reaguje i postanawia ponownie pochwycić wyzwoloną rękę. Udaje jej się to za 4 ugryzieniem.
4 runda:
G1 znów deklaruje wyzwolenie prawej ręki z uchwytu. Nie udaje mu się to jednak, co więcej hydra poprawia uścisk, zadając G1 obrażenia- i tak redukowane do zera przez pancerz.
5 runda:
G1 po raz kolejny deklaruje wyzwolenie prawej ręki z uchwytu. Operacja udaje się, hydra ponownie reaguje. 4 pierwsze ugryzienia nie wychodzą, za piątym razem znów pochwyca wolną kończynę. G1 szlag trafia.
6 runda:
G1, nie tracąc nadziei, deklaruje wyzwolenie z uchwytu prawej ręki. Nie udaje mu się.
7 runda:
Zaalarmowany odgłosami walki G2 przybywa na miejsce starcia. Dobywa pistoletu strzałkowego, by odciągnąć uwagę hydry i strzela. Niestety trafia śmiertelnie swego towarzysza.
Co w tym dziwnego? Na pierwszy rzut oka nic, jednak po przypatrzeniu się wyczynom hydry z pewnością można stwierdzić, ze mamy tu do czynienia z egzemplarzem żywego węzła gordyjskiego.

G1 próbuje zwabić żywiołaka ziemi kawałkiem owocu zawiązanego na sznurku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maroko
Lew
Lew



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 1010
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: lol

PostWysłany: Czw 21:24, 08 Cze 2006    Temat postu:

Kavar napisał:
I jeszcze jedno: TO NIE JEST ŚMIESZNE!


nie kłam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
simba
pomocnik



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: z lwiej ziemi

PostWysłany: Nie 11:29, 09 Lip 2006    Temat postu:

no wlasnie Kavar nie klam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kavar
Przywódca stada
Przywódca stada



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lwia Ziemia/Cieszyn

PostWysłany: Pią 22:11, 11 Sie 2006    Temat postu:

Istnieje wiele odmian babć autobusowych, prawdopodobnie nigdy nie uda się ludzkości ostatecznie sklasyfikować tego podgatunku, próby trwają do dziś. Stosuje się umowny stopień upierdliwości będący funkcją określoną na zbiorze babć w stan psychiczny współpasażerów babci (na szczęście stopień upierdliwości (su) spada wykładniczo wraz z liniowym wzrostem odległości (opinie w tej sprawie są jednak podzielone (np. dr Józef Kiszka (polski psycholog społeczny, wykładowca Uniwersytu Piastowskiego) uważa, że tak nie jest (bo tak))).

Niektóre, najpopularniejsze i najczęściej spotykane rodzaje babć autobusowych:

* Akrobatki – widząc wolne krzesło po drugiej stronie autobusu w cudowny sposób odzyskują mobilność, wrzucają laskę pod pachę i biegną do krzesła co sił w nogach. su – 0

* Ankieterki – na kilka przystanków przed ich docelowym przepytują ludzi, kto kiedy wysiada i starają się odpowiednio ustawić wszystkich w przejściu. su – 2

* Berety – odmiana babć charakteryzująca się odmiennym stylem bycia. Ten typ posiada charakterystyczny beret u nasady głowy, a na klatce piersiowej zawsze widnieje wielki, ale to wielki, łańcuch, który w ich slangu został określony mianem "różańca". Różaniec stylizowany jest na Amerykanski Lajf Stajl, czyli im wiecej żelaza na klacie tym lepiej. Wykształciły one specyficzny styl bycia i porozumiewania się. Wszystko odbywa sie drogą telepatyczną przez pośrednika na górze, głównie za pomocą zdrowasiek. Niczym dobry szpieg, ten rodzaj babć zbiera informacje o niewiernych i podaje je do bazy, co widać gdy takowa przechodząc koło nas zaczyna szeptać. Kolor moherowego beretu też jest ważny, dotąd odnotowano barwy: czerwony, szary, fioletowy – chodzi głównie o rejonizacje, dany kolor rządzi tylko swoją dzielnicą . Nie są zbyt rozrywkowe i nie stwarzają zagrożenia dla otoczenia. W pełni oddane swojemu guru – Ojciec Dyrektor. su – 3

* Biduleczki – Aż łezka w oku się kręci widząc takową. Malutkie, chudziutkie, zgarbione w szarym płaszczyku. Ledwo to to stoi na chudych nóżkach. Wsiada jedynie do mało zatłoczonych pojazdów, często pomyłkowo. Nie bardzo wie gdzie jest i dokąd jedzie. Najczęściej bez żadnych bagaży. Są tak chude że cztery takie babcie mogą siedzieć na jednym miejscu, a często można tam jeszcze i piątą posadzić. Nie są groźne. Zagrożone wymarciem, w Polsce prawnie chronione. su – 0

* Borostwory – ogromne babcie w futrzanych płaszczach zajmujące z reguły 1,5 – 2 miejsc siedzących. su – 7

* Chemiczne – typ, który nie podpisał konwencji genewskiej ani o takowej nigdy nic nie słyszał. Używa broni chemicznej. Najczęściej w postaci przesiąkniętego terpentyną futerka (rzadziej używa specjalnego przesączonego środkami chemicznymi moherowego beretu). Szczególnym typem jest tutaj tzw. Babcia gazowa – używa ona naturalnych gazów bojowych, które potrafi miesiącami przygotowywać i przetrzymywać w dolnych partiach ciała. Ten typ jest szczególnie groźny gdyż atakuje wszystkich pasażerów. Atak babci gazowej jest szczególnie niebezpieczny w zatłoczonych pojazdach w upalne dni. su – 9

* "Dromader" – widywane niegdyś w dużych ilościach koło HIT'a (obecnie Tesco) w '128'. W busie najpierw ląduje ciężko jedna pełna siata, potem druga, na końcu tarabani się staruszka wciągając za sobą wyładowany wózeczek. Potem przewala się z tym wszystkim jak walec przez zatłoczony autobus. Zawartość siat stanowi zazwyczaj jakieś 20 kilogramów cukru lub tyle samo mąki, woda w pięciolitrowych butlach i inna masówka, zakupiona zapewne dla całej kamienicy. su – 5

* Fizyk-praktyk – najczęściej spotykane w okolicach targowisk i hipermarketów. Wtaszczają się do tramwaju/autobusu z siatami. W braku wolnego miejsca czekają na pierwszy lepszy zakręt; tuż przed wejściem w niego puszczają trzymaną dotychczas poręcz i pozwalają działać sile bezwładności, z rozmachem uwalając się na siedzących współpasażerów. Zwykle znajdzie się ktoś litościwy, kto ustąpi miejsca. Typ bardzo niebezpieczny, głównie ze względu na najczęściej dość znaczne rozmiary, dodatkowo powiększane torbami. Badacze nie są zgodni co do zakwalifikowania tego rodzaju, choć przypuszczają, że może być to podgatunek "Babci-Dromadera" (patrz wyżej) su – 8

* Historyczki – atakuje często jeszcze na przystanku. Zaczaja się w pobliżu grupki młodych ludzi i przysłuchuje się rozmowie. W pewnym momencie rzuca luźno związaną z tematem uwagę i przechodzi do ofensywy słowami "a we wojnie to ja..." su – 2

* Kierownice. Najrzadszy gatunek, dzieło gospodarki socjalisycznej. Charakteryzują się tym, iż nie siedzą na miejscach dla pasażerów, tylko prowadzą pojazd. Dzielą się na trzy grupy: autobusowe, trolejbusowe i tramwajowe (motorniczki). Autobusowe dzielą się na miejskie i międzymiastowe. Miejskie są najczęście ubrane w mundur, międzymiastowe natomiast ubierają się dowolnie. trolejbusowe są obecnie na wymarciu. Występuje między innymi w Lublinie i na Wybrzeżu. Tramwajowe są natomiast dosyć często spotykane. Często dziarskie i sympatyczne. su – 3

* Królewska (Tyranobabus REX). Ogromnej wielkości i wagi ubrane w grube kożuchy lub futra, małe wredne oczka, duże szczęki często inkrustowane złotem, bardzo brzydkie. Ogromne osobniki niezwykle agresywne, wchodząc do pojazdu nie wybierają jak inne drapieżniki ofiary słabej i bezbronnej a pierwszą lepszą. Podchodzą z siatami do pierwszego miejsca, jakie widzą i uderzają tekstem "zejdź mi dziecko, bo mam juz 90 lat i schorowane nogi (ewentualnie serce, lub inne schorzenia zasłyszane od sąsiadki)". W drastycznych przypadkach po prostu spychają z siedzenia. Nie muszą się niczego obawiać ze względu na potężny pancerz, ogromną wagę i wzrost. Najczęściej ofiary same uciekają już na widok takiego osobnika. Jak sama nazwa wskazuje jest to największy znany typ babci autobusowej, najbardziej agresywny i bezwzględny. su – 10

* "Last Minute" – nie wstanie przed swoim przystankiem, ale siedzi twardo do samego końca i podrywa cztery litery i przebija się do wyjścia jak kula armatnia dopiero wtedy, gdy ludzie zaczynają (na jej przystanku) wsiadać do transportera. su – 6

* Lodołamacze – w najbardziej zatłoczonym autobusie taka babcia zawsze widzi, kiedy się zwalnia miejsce (posiada seryjnie montowany echo radar), momentalnie rusza i pędzi z siatami tratując po drodze wszystkich pasażerów. Jeżeli jakimś cudem nie dotrze na czas do wolnego miejsca wówczas zmienia się w babcię lokomotywę. su – 6

* Lokomotywy – jak siedzisz w autobusie, stają nad Tobą i zaczynają sapać. Niektóre sapią tak intensywnie, ze czujesz co jadła kilka godzin temu... Szczególną odmianą jest babcia Lord Vader. Sapie w szczególnie niemiły, metaliczny sposób. Człowiek tylko czeka na moment kiedy zadusi go posługując się ciemną stroną mocy. su – 7

* Bombowce – agresywna odmiana babci lokomotywy. Stojąc nad tobą atakuje zrzucając różnego rodzaju przedmioty (beret, torebkę, rękawiczkę). Często można spotkać tzw. typ "Sztukas”, który przed zrzuceniem przedmiotu nurkuje wydając przy tym charakterystyczny świst. su – 8

* Łowcy krzeseł – gdy autobus się zatrzyma i otworzy drzwi, ty nawet nie zdążysz sobie tego uświadomić, a ona już siedzi. su – 3

* Nieprzewidywalne – często autobus jest mało zatłoczony, ty siedzisz bliżej babci, dalej jest trochę wolnych miejsc, a ona chce właśnie twoje miejsce. Jeśli jej się nie uda, atakuje w stylu jednego z poprzednich gatunków. su – 3-8, zależnie od tego jak później zaatakuje

* Poszukiwaczki – zawsze kładą siatę z zakupami na wolnym miejscu, same zajmując miejsce sąsiednie, poczym zaczynają przeglądać zakupy, przekładać je z jednej torby do drugiej, wąchać, rozwijać i ogólnie zachowywać się, jakdyby szukały Świętego Gralla. su – 4

* "Predator" – najbardziej obrzydliwy, wredny typ. Pokonuje nieraz spore dystanse do przystanku, ale już w busie czy tramwaju nie jest w stanie przejśc tych 6 metrów do wolnego miejsca, tylko staje nad kimś młodszym i terroryzuje go. Biedni młodzi ludzie kierując się kindersztubą ustępują grzecznie i przenoszą się gdzie indziej. su – 9

* Prowokatorki – dość specyficzny rodzaj babć, które można podzielić na podklasy – podstawowy podtyp do babcie słaboprowokujące, np. czepiające się faceta, że śmierdzi wódą, czy studenta, że nosi irokeza. W pojedynke są one dość niegroźne i skuteczną bronią obronną przeciw nim jest ignorancja i "nie dolewanie oliwy do ognia", w przypadku większej ilości osobników następuje tzw. efekt śnieżnej kuli gdy aktywność obecnych na danym terenie babć prowakatorek osiąga maksimum. Warto przy tym zauważyć stopień upierdliwości babć prowokatorek rośnie logarytmicznie (tzn jedna prowokatoraka ma su 1, ale dwie już 6). W przypadku zebrania zbyt wielu prowokatorek na niewielkiej przestrzeni może dojść do przekroczenia masy krytycznej babć, co może prowadzić do wyewoluowania jednej z prowokatorek do postaci zwanej :

* Rewolucjonistki – ostrymi i populistycznymi hasłami (To wszystko przez te Żyyyddyyy!!!) możą doporowadzić do rewolucji, która na szczęście, ze względu na problemy sercowo-żołądkowo-stawowe większości babć rewolucjonistek, nie opanowywuje obszaru poza autobusem.su – praktycznie nieograniczony

* Przeciągowe – pojawiają się zazwyczaj w upalny dzień, gdy w autobusie jast 40C. Większość okien jest wtedy otwarta. Cały autobus jest z tego zadowolony, a one wkraczają do akcji i każą wszystkie okna zamykać bo jest przeciąg. W akcie ostateczności idą ze skargą do kierowcy, który ma je głęboko.... Ten typ babci często też jednocześnie jest Dromaderem i Wymuszającą. su – 7-9
* Przyjacielskie – pomimo wieku pozostające w doskonałej kondycji fizycznej i psychicznej, rozrabiające, zabawiające pasażerów.Wyjątkowo sympatyczny typ, nie atakuje młodzieży ani nikogo z pasażerów. Ze względu na łagodne usposobienie niestety często pada ofiarą pozostałych typów babć autobusowych. Obecnie zagrożone wymarciem, w Polsce prawnie chronione. su – 0

* Różańcowe – Stojąc nad tobą odmawiają różnego rodzaju pacierze, różańce i litanie, zawodząc przy tym tak długo aż ustąpisz miejsca. Często wzywają przy tym imiona świętych i błogosławionych. su – 2

* "Siatomioty" – wsiada sobie taka jedna do autobusu (ew. tramwaju), czujnym okiem namierzając pozycję wolnego krzesła oraz najbliższego kasownika. Po przekalkulowaniu i zrobieniu symulacji (chodzi o trójwymiarową symulację ruchu współpasażerów w najbliższych 10 sekundach nałożoną na plan przestrzenny krzesło-kasownik-własna pozycja) rzuca siatą w stronę wolnego krzesła a sama kasuje bilet. Po czym z godnością zdejmuje siaty z siedzenia, żeby rozgościć się na wcześniej zarezerwowanym miejscu. Dotychczasowy rekord dzierży babcia, która po wtoczeniu się do starego Jelcza (a profilaktycznie zrobiła to dość głośno) miotnęła przed nosem współpasażerów solidnie wyglądającą siatą z co najmniej 5 kilogramami cukru/mąki/innego popakowanego badziewia na dobre trzy metry. Byli pod wrażeniem, szczególnie, że nie potrzebowała do tego zbyt wielkiego zamachu. su – 1

* Szturchające – typ bardzo podobny do babć lokomotyw. Typ ten najpierw sapaniem próbuje zgonić młodszą osobę z siedzenia, a gdy to nie pomaga zaczyna szturchać ofiarę torebką lub siatką, a przy braku owych – całym ciałem. Jest to niestety dobrze działająca metoda – młoda osoba zwykle ma po kilku szturchnięciach dosyć i wstaje, a jeśli nie wstanie zawsze istnieje szansa, że siła szturchnięcia zrzuci ją z fotela. Bardzo niebiezpieczny typ. su – 8

* Taterniczki – masowo spotykane w rejonie Podzamcza w Lublinie, tudzież innych uczęszczanych przystanków. Chwyta za poręcz u drzwi mocą imadła i z siłą wodospadu pcha się do środka, wpychając z powrotem wszystkich wysiadających. Dwie babcie w jednych drzwiach potrafią zafundować ci przejażdżkę do następnego przystanku. Po osiągnięciu celu, czyli pokonaniu naporu 20 ludzi pragnących wysiąść ulegaja transmutacji w jeden z powyższych modeli. Teza, jakoby babcie taterniczki były odpowiedzialne za pogrom na stadionie Motoru nie została dotąd potwierdzona i wymaga dokładniejszych badań. su – 8

* Towarzyskie – przeciwieństwo borostworów zajmujących dwa miejsca. Koniecznie muszą zmieścić się koło osoby siedzącej w Manie na tzw. "półtoraku", czyli miejscu o szerokości około 50% większej od normalnego siedzenia, znajdującym się tuż za kabiną kierowcy. Bardzo ciekawa jest obserwacja jak one próbują tam usiąść. Najpierw siadają bokiem na samym brzegu, potem powoli wykonują obrót o 90 stopni i wtedy dociskają drugą osobę do okna. W przypadku siedzenia na podeście cały czas trwa walka o utrzymanie tyłka na miejscu podczas zakrętów. su – 5

* Widma – patrzysz autobus jedzie, babć żadnych nie ma, myślisz że odpoczniesz choć chwilkę na swoim miejscu – nic bardziej mylnego, wówczas nagle zjawia się znikąd babcia widmo. Wcześniej nie wsiadała do autobusu, nikt jej nie widział, a jednak pojawiła się znikąd. Ustąpisz jej miejsce, jeden moment nieuwagi a babci widma już nie ma. Na twoim miejscu siedzi już jakaś inna sprytna staruszka a ty jedziesz dalej jak ten baran. su – zmienne

* Ufne – gatunek występujący jedynie w PKS. Zazwyczaj pokaźnych rozmiarów. Wbija się do zatłoczonego autobusu tylnym wejściem i podaje drobniaki jakiemuś pasażerowi by ten podał je dalej i tak do kierowcy. W Polskiej rzeczywistości nie mają szans na przeżycie su – 0

* Wilki – atakują watahą, ich szczekanie rozlega się na cały autobus i wygryzają każdego z ich siedzeń. su – 8

* Wymuszające – zazwyczaj jest ich kilka i jak sobie młoda osoba spokojnie siedzi to wtedy stają dookoła danej osoby i zaczynają rozmawiać jakie to dzieci są źle wychowane. su – 8

* Z kotem – tego rodzaju babcia autobusowa ma ze sobą kota, który służy jej za zwierzynę łowczą. Kot taki biega po autobusie i wygania siedzących z wygodnych, zajętych uczciwie miejsc. Babcia wykorzystuje sytuację i siada, a kot chowa się w torbie. Jeżeli ktoś zajmie zwolnione miejsce, babcia stosuje taktykę aż do skutku. W życiu prywatnym zazwyczaj hoduje niezwykle wielką ilość kotów w domu i wszystkie je karmi. Często ma we włosach strzępki kociej sierści. su – 9
o Alternatywna wersja Z psem – su – 11


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kavar dnia Sob 7:45, 12 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hawaa
Fanka skoków narciarskich



Dołączył: 23 Lip 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Pią 23:49, 11 Sie 2006    Temat postu:

Niezłe,niezłe Very Happy.Jednak gdzieś to już czytałam niepodobamisie. Ale bez przesady nasze babcie tramwajowe nie są takie straszne,ja nie spotkałam się z żadnym przypadkiem :P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum My lwy Strona Główna -> Dowcipy i humor Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin